Na uszycie zasłon miałam już ochotę przed świętami, ale w natłoku pracy późniejszej choroby córeczki nie było czasu na przyjemności.
Wzięłam się za nie wczoraj, myślałam co to takiego obszyć materiał czy przyszyć taśmę, i po raz kolejny przy takim myśleniu doznałam rozczarowania.
Co prawda nie wiem co to za materiał ( stawiam na satynę bawełnianą) delikatny w dotyku, lejący się i śliski a przy tym strasznie się siepiący doprowadził mnie kresu wytrzymałości.
Po prawie całodniowych zmaganiach z tą cudnie niesforną masą udało się, powstały dwie zasłony z pozostałości natomiast , dwie poszewki na poduszeczki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz